Zostanie tu powiedziane

Nican Mopohua
Niezbyt daleko od znajdującej się w mieście Tenochtitlan Wielkiej Piramidy, mniej więcej w odległości 10 kilometrów od jej stromych schodów, w wiosce Cuauhtitlan mieszkał chłopiec wywodzący się z plemienia Chichimeków o imieniu Cuauhtlatohuac (Cuauhtlatoatzin), co w narzeczu nahuatl oznaczało: „Ten, Który Mówi Językiem Orłów” lub „Ten, który mówi jak orzeł”. W roku oddania do użytku Wielkiej Piramidy miał 13 lat. W 1523 r. został ochrzczony w kościele wzniesionym na jej ruinach i przyjął imię Juan Diego (Jan Jakub). Razem z nim przyjęła chrzest oraz imię jego żona Maria Lucia. Juan Diego miał wówczas 48 lat. W niedzielę 9 grudnia 1531 r. udawał się do parafii w miejscowości Tlatelolco (obecnie nazwa stacji sieci metro w Mexico City), aby uczestniczyć w liturgii Mszy świętej. Droga wiodła starą groblą prowadzącą do wzgórza Tepeyac (Tepeyac - nazwa parku miejskiego w Mexico City - Parque Nacional El Tepeyac).
Na tym wzgórzu, w dniach od 9 do 12 grudnia 1531 r., czterokrotnie dzień po dniu objawiła się przed Juanem Diego Dziewica Maryja - „Niepokalane Poczęcie”- jak według jego relacji sama się przedstawiła. Matka Boża prosiła, aby przekazał kapłanom i wiernym, iż jej życzeniem jest, aby na tym wzgórzu wybudować w tym miejscu kościół. A na dowód, iż objawienie nie było skutkiem przywidzenia lub samookłamywania się Juana Diego, któremu biskup diecezji nie chciał dać wiary w treść orędzia, Maryja Panna pozostawiła znak na należącej do Indianina wierzchniej części ubrania, zwanej tilma.
 (tilma - rodzaj płaszcza, opończy, narzuty wykonanej z włókien agawy, ze szwem pośrodku, który jest zawiązywany na jednym ramieniu).
Podczas czwartego, ostatniego objawienia Matka Boża nakazała Juanowi Diego narwać świeżo zakwitłych róż, które na tym wzgórzu, będącym królestwem kamieni, kaktusów, cierni i ostów, nigdy przedtem nie rosły, następnie zawinąć je w tilmę i ponownie rozwinąć ją dopiero w obecności biskupa. Siedziba biskupa znajdowała się w mieście Meksyku budowanym na miejscu Tenochtitlanu. W tamtym czasie obowiązki biskupa pełnił franciszkanin, ojciec Juan de Zumarraga pochodzący, podobnie jak Cortés, z hiszpańskiej Estramadury. Gdy Juan Diego rozwinął tilmę przed biskupem i w obecności kilku innych świadków, oczom obecnych wyłonił się spod kwiatów róży wizerunek przedstawiający postać młodej kobiety o brązowo-oliwkowym obliczu, ze złożonymi do modlitwy rękami, która okryta była od głowy do stóp niebieskim (lub morskiej zieleni) płaszczem o orientalnym wzorze, na którym widoczne były gwiazdy. Wokół kobiecej postaci, stojącej na ramionach indiańskiego chłopca z orlimi skrzydłami, widoczne były otaczające ją złote promienie słoneczne.

Wydarzenie zostało opisane przez Luysa Lasso de la Vega, kapelana w świątyni pobudowanej na wzgórzu Tepeyac, który opublikował je na podstawie sporządzonej w połowie XVI wieku relacji Indianina Antonia Valeriano. W przekazach odnośnie postaci A. Valeriano istnieje wersja, iż był on bratankiem ostatniego króla - kapłana Azteków, Montezumy II. Dotychczas nie znaleziono jednoznacznych dowodów na potwierdzenie tej wersji. Oryginał tekstu autorstwa  A. Valeriano nie zachował się, tym samym nie wiadomo na ile wiernie tekst Lasso de la Vegi oddaje jego treść. Lasso de la Vega opublikował swój tekst w języku nahuatl w 1649 r. Relacja ta, która z uwagi na jej zapisanie w tym języku, miała bardzo duży rezonans pośród Indian, zaczyna się od słów „Zostanie tu powiedziane”, czyli Nican Mopohua i jest znana właśnie pod takim tytułem.
(Najstarsza kopia tego dokumentu znajduje się w Public Library, Rare Books and Manuscripts Department, New York, USA).

Wizerunek
Wizerunek na tilmie jest dzisiaj wystawiony w barokowej bazylice w mieście Meksyk, której budowa została ukończona w 1976 r. (Insigne y Nacional Basilica de la Santissima Maria de Guadalupe) i w to właśnie miejsce został przeniesiony ze starej, znajdującej się obok i grożącej zawaleniem się świątyni.

Wszystkie, dotychczas przeprowadzone, badania wizerunku nie dały odpowiedzi, jaką techniką został naniesiony na płótno z agawy, przy czym wykluczono, iż został wykonany technikami malarskimi. Nie stwierdzono, by do jego wytworzenia użyto farb organicznych lub mineralnych. Ponadto farby syntetyczne zaczęto produkować ok. 300 lat po powstaniu wizerunku. W meksykańskim klimacie płótno z agawy wytrzymuje, co najwyżej, kilkanaście lat, a potem nieuchronnie ulega samoistnej biodegradacji. W przypadku wizerunku zachowuje ono od kilkuset lat swoją strukturę bez żadnych widocznych uszkodzeń i to pomimo wielowiekowego okadzania dymem niezliczonych świec.
Ale nie mniej ważny jest inny znak, będący skutkiem objawień Maryi Panny na wzgórzu Tepeyac. Znakiem tym jest jedyne w dziejach świata nawrócenie się, poprzez przyjęcie chrztu w obrządku katolickim, przez osiem do dziewięciu milionów Indian, które nastąpiło w okresie ledwie kilku lat po opisanych objawieniach. Tych samych Indian, którzy  wcześniej nie marzyli o niczym innym, jak o tym by Hiszpanów ugotować w kakao i pożreć. A wszystko to stało się w czasie, gdy na Starym Kontynencie Reformacja oderwała osiem milionów chrześcijan od Rzymu i Matki Bożej i gdy islamscy Turcy odebrali chrześcijaństwu Bałkany. To jest ten największy znak i cud związany z objawieniem Dziewicy Maryi na ziemi skrwawionej ludobójstwem, pohańbionej ludożerstwem i eksterminacją. Jego skutkiem jest nie tylko zintegrowanie się ludów zamieszkujących ziemię meksykańską, czy szerzej Ameryki Środkowej, w jeden naród (metysi i kreole), ale także objęcie chrześcijaństwem całej Ameryki Południowej, aż po Ziemię Ognistą, gdyż inne ludy tego kontynentu poszły za przykładem Meksyku.
Ciekawostkę stanowi, że szczątki H. Cortesa spoczywają w Mexico City w dzielnicy Cuauhtémoc w krypcie kościoła pod wezwaniem Jezusa Nazareńskiego (Iglesia de Jesús Nazareno) niedaleko ww. bazyliki. Szczątki zostały przeniesione w 1566 r. z Hiszpanii, gdzie zmarł.

Znaki
Co takiego przekonało Indian oglądających na tilmie wizerunek Maryi Panny iż uwierzyli, że jest on prawdziwym obliczem Matki Bożej, zgodnie z przekazem głoszonym im przez misjonarzy? Otóż wizerunek zawiera przesłanie w kodzie czytelnym dla Indian tej ziemi i ich kultury, w której żyli na co dzień. Indianie w swojej masie byli analfabetami, natomiast świetnie, bo intuicyjnie, rozumieli język znaków i symboli. Język obrazów. Byli znakomitymi obserwatorami i z największą wnikliwością obserwowali każdy szczegół, który mógł mieć związek z przybyszami z obcego im świata.
I tak, sposób w jaki Maryja ma owinięty purpurowy pas na biodrach wskazuje, iż jest brzemienna. Pas jest bowiem przesunięty powyżej lekko zaokrąglonego łona. U Indian kobiety brzemienne właśnie w taki sposób przepasywały opaską biodra. To było oczywiste i zrozumiałe dla każdego Indianina, natomiast takim nie było dla wyrafinowanych europejskich czy północnoamerykańskich krytyków sztuki, wyedukowanych na zachodnich uniwersytetach. Pod szyją Najświętszej Panienki na wizerunku zapinki naszyjnika znajduje się znak krzyża, identyczny jak znak krzyża widniejącego na żaglu flagowego statku H. Cortesa. Przypomnijmy, iż statek ten nosił imię „Niepokalane Poczęcie Maryi”. W centrum wizerunku znajduje się czterolistne drzewko. Liście jego oznaczają, że to kwiat jaśminu. 
W starym azteckim kalendarzu, wyrytym na kamiennym kręgu, dokładnie taki kwiat jaśminu znajduje się w jego centrum, symbolizując Słońce. Przekaz z wizerunku mówił Indianom, iż Najświętsza Panienka jest brzemienna i nosi w sobie prawdziwe Słońce. Dla Indian Słońce było równoznaczne z postacią boga.  Na wizerunku postać Maryi odziana jest w gwiaździsty płaszcz. Składają się one na obraz konstelacji nieba meksykańskiego z grudnia 1531 r. Ale obraz możliwy dla odczytania przez Indian. Brzegi kamiennego kalendarza Azteków okalały dwa węże z gwiazd, tych samych, które zidentyfikowano na wizerunku odbitym na tilmie. Widoczne na połach płaszcza Maryi gwiazdy oznaczały godność królewską postaci, która nosi taki płaszcz. A więc obraz przedstawia Maryję, okoloną przez promienie słoneczne, które wybiegają spoza jej wizerunku. Dla Indian oznaczało to, iż Maryja jest kimś bardziej potężnym, niż ich dotychczasowy Bóg-Słońce, czyli Huitzilopochtli, skoro zasłoniła go swoją postacią. Z kolei sierp Księżyca pod nogami Maryi oznaczał, iż jest potężniejsza również od bożka Tezcatlipoca, skoro depcze po nim swoimi stopami. Natomiast symbolizujący Wenus Quetzalcoatl stał się zaledwie jedną z licznych gwiazd na płaszczu Maryi. Kolejnym znakiem było to, iż postać Maryi ma złożone ręce, czyli jest to postać modląca się do kogoś jeszcze potężniejszego od niej samej. Postać indiańskiego chłopca u stóp Maryji (którego tożsamość podlega różnorodnym interpretacjom), według Don Mario Rojasa Sancheza, kapłana w Cuauhtémoc w parafii Matki Bożej z Góry Karmel (Nuestra Señora del Carmel), najwybitniejszego znawcy wizerunku, symbolizuje Juana Diego jako dziecka ze skrzydłami orła szykującego się do lotu. Jego indiańskie imię, które znaczyło „Ten, który mówi jak orzeł”, także było dla Indian dowodem, iż relacja Juana Diego jest prawdziwa, bo potwierdzenie znalazła w znanym im i do nich skierowanym kodzie.

Wnioski
I na koniec jeszcze ważne dopełnienie. Otóż słowo „guadalupe” w języku nahuatl nie posiada żadnego sensownego znaczenia. Zatem do jakiego indiańskiego określenia Hiszpanie dopasowali wyżej wymienione słowo? Najbardziej zbliżone w wymowie jest określenie Coatlaxopeuh wymawiane jak „kotallope”, które oznacza Pogromczyni Węża lub „Ta, która depcze węża” (coatl – wąż, llope – deptać po czymś). Juan Diego, opowiadając Hiszpanom o tym jak Madonna przedstawiała mu się w jego języku, wypowiadał nazwę bardzo znajomo brzmiącą w uszach wszystkich Hiszpanów, a już zwłaszcza tych z ziem Estremadury, którzy znali tamtejsze sanktuarium maryjne. I może właśnie dlatego Matka Boża przedstawiła się Juanowi Diego jako:  

Jam jest Niepokalane Poczęcie, ta która depcze węża”.

***************************
część pierwsza:
https://sniper.neon24.org/post/171143,meksykanska-czestochowa-cz-1