Zamieszczam swój tekst z 2009 roku z nieznacznymi poprawkami. Miał swój debiut w inicjatywie netowej o nazwie POLIS - Miasto Pana Cogito, a ponadto znalazł się na dwóch innych moich blogach.

A kręci się wciąż jeszcze w głowach kolejnych pokoleń, którym aplikowana jest w systemach oświatowych demokracji zachodnich zawartość tzw. treści edukacyjnych. Podobnie dzieje się w Polsce. Przekłamania narosłe wokół postaci Galileusza są  powodem, że spośród ankietowanych studentów nauk ścisłych w krajach EU, w latach kończących XX stulecie ok. 30 procent wyrażało przekonanie, iż wspomniany  naukowiec został spalony na stosie, a prawie sto procent (ok. 97%) z nich było przekonanych, iż przed śmiercią został on poddany torturom. Zaś w tych rzadkich przypadkach, kiedy ankietowani wiedzieli cokolwiek ponadto, przytaczali właśnie tytułową sentencję jako niepodlegające dyskusji historyczne zdarzenie, czyli byli pewni, iż słowa te zostały wypowiedziane przez uczonego z Pizy wobec funkcjonariuszy Świętej Inkwizycji.

"A jednak się kręci" jest  sentencją ąGalileuszowi, który miał rzucić ją w twarz inkwizytorom Świętego Oficjum tuż po odczytaniu mu wyroku w rzymskim klasztorze dominikanów Santa Maria sopra Minerva w dniu 22 czerwca 1633 r. Faktycznie zaś została wymyślona przez włoskiego dziennikarza Giuseppe Marco Antonio Baretti, który podczas swego pierwszego pobytu w Londynie (lata 1751-1760) opublikował katalog pt: „Biblioteka włoska”, gdzie zawarł informacje o najbardziej znanych pisarzach włoskich i ich dziełach. I w tym zbiorze, wydanym w 1757 r., zamieścił notkę na temat Galileusza, a w niej ubarwił życiorys uczonego, m. In.,  tytułowym wyrażeniem, które zostało powielone w licznych opracowaniach, więc po dziś dzień jest bezrefleksyjnie traktowane jako historyczna wypowiedź uczonego w trakcie wspomnianego procesu.

Z gruntu fałszywy obraz tzw. „procesu Galileusza” był i jest konsekwentnie powielany w bardzo  wielu publikacjach, czyli  już od dawna  znajduje się w arsenale powszechnych wyobrażeń, jak też od dawna funkcjonuje w popkulturze jako jeden z głównych argumentów, mających wskazywać na opozycję nauki i wiary. Należy do nich np. dramat B. Brechta pt.: „Życie Galileusza” (wydanie polskie:  PIW 1962), wystawiany na scenach całego świata i pomyślany jako element propagandy antykościelnej.

Tło dla takiego pozycjonowania postaci Galileusza stanowi kolejny mit, który można określić jako „mroki średniowiecza”, czyli wdrukowane postrzeganie wspomnianej epoki w konwencji wolteriańskiej, a zatem jako czasu, w którym płonęły stosy, a na tych stosach palono heretyków oraz osoby posądzane o konszachty z diabłem oraz spopielano na nich zakazane księgi. Dopełnieniem tego obrazu były panoszące się zabobony, raz po raz wybuchające zarazy, wojny i wszelkie nieszczęścia. Oczywiście, wszystko to działo się z winy Kościoła katolickiego, który ponoć od zawsze stanowił bastion obskurantyzmu i walki z nauką. Nieliczni, którzy przekartkowali bądź nawet przeczytali dzieło Johanna Huizingi pt.: „Jesień Średniowiecza”, mogą mieć nieco bardziej zróżnicowany pogląd na realia owej epoki. Ponadto ignoranci antykościelni nie zwracają uwagi na fakt, iż proces Galileusza odbył się już w czasach nowożytnych, kiedy to ostatnie refleksy Średniowiecza należały do epoki o ponad sto lat wcześniejszej, czyli wydarzył się w epoce Renesansu.

W notce koncentruję się na kluczowych wydarzeniach z lat, gdy publikacje Galileusza zaczęły wywoływać głośny rezonans i w efekcie spowodowały interwencję ówczesnych instytucji kościelnych. Jest to początek XVII wieku, gdy Galileusz ukończył już 40 lat i zaczynał dawać wyraźne dowody swoich naukowych kompetencji. W Europie funkcjonowało wówczas 108 uniwersytetów, ponadto kilka uniwersytetów działało także w obu Amerykach w posiadłościach hiszpańskich i portugalskich. Co oznacza, iż tego rodzaju naukowe placówki istniały wówczas wyłącznie w świecie chrześcijańskim.

Wówczas Galileusz ósmy rok był profesorem na uniwersytecie w Padwie, w jednej z najbardziej cenionych uczelni europejskich, gdzie przepracował łącznie 18 lat. Wykładał tam studentom, między innymi, zasady systemu ptolemejskiego.

Przy tej okazji wyjaśniam jeden z mitów związanych z postacią Galileusza, a dotyczący opinii o wynalezieniu przez niego lunety. Zastosowanie soczewek używanych do okularów sięga XIII wieku, zaś pierwsze pisemne świadectwa o wykorzystaniu soczewek do lunety wiążą się z konstrukcjami Jäna Lippershey’a, szlifierza szkła z niderlandzkiej wyspy Walcheren, który w 1608 r. zademonstrował władzom swój wynalazek. W notatce przez niego sporządzonej znalazł się fragment mówiący o tym, iż poza obserwacjami odległych obiektów na morzu i lądzie, można też oglądać gwiazdy, które normalnie nie są widoczne. Wynalazek ten ze względu na swoje walory użytkowe, zwłaszcza do zastosowań giełdowych i wojskowych, szybko znalazł się w sprzedaży i był możliwy do nabycia w Paryżu już kilka miesięcy po pokazie. Tubę z soczewkami pokazano również na wystawie w Wenecji położonej niedaleko Padwy, o czym donieśli Galileuszowi jego znajomi. 
W 1609 r. Galileusz zdołał zbudować lunetę , którą wg własnego pomysłu nieco poprawił i natychmiast zademonstrował przedstawicielom weneckiego senatu. Widok obserwowanych na morzu odległych statków przez lunetę, które gołym okiem mogły być dostrzeżone nawet dwie godziny później, wzbudził sensację i podziw władz tej morskiej republiki, zaś Galileusz, w zamian za scedowanie wyłączności wytwarzania lunet na rzecz tutejszych dożów, otrzymał znaczną podwyżkę uposażenia oraz stały kontrakt na uniwersytecie w Padwie (Padwa znajdowała się wówczas w obrębie Republiki Weneckiej). Kolejne lunety konstruował już dla własnych celów, czyli także dla obserwacji astronomicznych, ale też sporą ich część rozdał ważnym i możnym ówcześnie ludziom, którzy zazwyczaj traktowali darowany przyrząd jedynie jako ciekawostkę, niemniej bardzo to ułatwiało Galileuszowi promocję własnej osoby.
(W Instituto e Museo di Storia della Scienza we Florencji przechowywane są skonstruowane przez Galileusza dwie lunety. Obiektywami w tych lunetach są soczewki o średnicy 1,5 cm oraz 2,5 cm).

Wykorzystanie właściwości lunety zapoczątkowało proces zmian w paradygmacie odnoszącym się do obowiązującej dotychczas wizji świata, który oparty był na ideach Arystotelesa oraz pochodnemu im geocentrycznemu modelowi świata Ptolemeusza, zaś Galileusz odegrał rolę pierwszego skutecznego „lodołamacza” tegoż paradygmatu.  Na jesieni 1609 r. Galileusz dokonał obserwacje nieba za pomocą zbudowanych przez siebie przyrządów optycznych, choć pierwsza jego luneta  dawała powiększenie zaledwie trzykrotne, (późniejsze bardziej zaawansowane egzemplarze umożliwiały uzyskanie ok. 30-krotnego powiększenia). Od samego początku wyniki z obserwacji prowadzonych przez Galileusza uzyskały rozgłos, gdyż sam o nich szeroko informował. Najbardziej spektakularne było odkrycie w 1610 r. czterech największych księżyców Jowisza, które nazwał gwiazdami medycejskimi, od nazwiska czterech braci z rodu florenckich możnowładców władających Wielkim Księstwem Toskanii (Casa di Medici - Dom Medyceuszów). Do dzisiaj używane jest określenie "księżyce galileuszowe". Wyniki obserwacji prowadzonych za pomocą lunet spowodowały istną rewolucję w dotychczasowym obrazie świata. Między innymi umożliwiły dostrzeżenie gór i kraterów na powierzchni Księżyca, „skaz” na tarczy słonecznej, wielkiej ilości gwiazd niewidocznych gołym okiem, faz planety Wenus (podobnych do faz Księżyca), posiadania „uszu” przez planetę Saturn (wówczas rozdzielczość przyrządów była jeszcze zbyt niska, aby owe „uszy” dało się zobaczyć jako pierścienie). Dokonane odkrycia Galileusz opisał na 60-ciu stronach w dziele o łacińskim tytule „Sidereus nuncius” („Gwiezdny posłaniec”), które zostało wydane już w 1610 r. i z miejsca  przyniosło mu sławę oraz opinię najwybitniejszego astronoma w Europie. Z kolei nazwanie księżyców Jowisza „gwiazdami medycejskimi” zaskarbiło mu względy wielkiego księcia Kosmy Drugiego (Cosimo II de Medici), który zaproponował uczonemu stanowisko osobistego matematyka i filozofa wraz z posadą na uniwersytecie w Pizie.

Od 1611 r. Galileusz mógł poświęcić się wyłącznie pracy naukowej, gdyż otrzymana posada nie wiązała się z koniecznością prowadzenia zajęć dla studentów. Wyniki obserwacji utrwaliły u uczonego przekonanie, że model „świata” zaproponowany przez Mikołaja Kopernika jest prawidłowy, zaś dotychczas obowiązujący model ptolemejski, z nieruchomą Ziemią w centrum świata, należy odrzucić. Galileusz, niedoszły zakonnik, który pochodził z bogatej kupieckiej rodziny i studiował początkowo nauki medyczne, a potem matematykę, od  chwili gdy jego osiągnięcia przyniosły mu rozgłos i uznanie, stał się kimś w rodzaju celebryty, z którym znajomość nobilitowała towarzysko. W 1611 r. dostąpił zaszczytu zademonstrowania teleskopu przed najwyższymi hierarchami kościelnymi w Rzymie i został przyjęty w grono członków elitarnej Akademii Rysiów (Accademia dei Lincei), grupującej głównych przeciwników arystotelizmu, a założonej w 1603 r. przez księcia Frederico Cesi. Galileusz znalazł się obok najbardziej znanych i szanowanych intelektualistów ówczesnej epoki. Spośród nich wielu było hierarchami kościelnymi, papieży nie wyłączając. Można wymienić papieża Pawła V, który wielokrotnie udzielał Galileuszowi audiencji, jezuitę Cristophera Claviusa - wybitnego astronoma i autora kalendarza gregoriańskiego, kardynała Roberto Bellarmino - generała Towarzystwa Jezusowego, rektora Collegium Romanum i najbardziej, obok papieża, wpływowego człowieka w Rzymie. Niektórzy twierdzili, że nie obok, ale znacznie przed. Na dodatek Galileusz miał wsparcie ze strony potężnego Domu Medyceuszów.
(Roberto Francesco Romolo Cardinal Bellarmino (1542-1621) – w skrócie kardynał Bellarmin. Wybitny uczony i teolog, doradca papieży: Klemensa VIII i Pawła V, a także doradca Świętego Oficjum czyli Trybunału Inkwizycji. Doktor Kościoła. Został kanonizowany w 1930 r. przez papieża Piusa XI. Jego relikwie są przechowywane w  rzymskim kościele św. Ignacego (La chiesa di Sant’Ignazio di Loyola) 

Ale pod wpływem okazywanego mu uznania Galileusz doznał klasycznego zawrotu głowy od sukcesów, czyli nabrał przeświadczenia, że wszystko mu wolno i że będzie mu uchodziła płazem każda złośliwość, arogancja czy lekceważenie, których mało komu skąpił. Tak więc, do zwyczajnej wobec niego zawiści o sławę, znaczenie i koneksje, często dołączał się urażony honor i podeptana godność. Na dodatek znaczna część ówczesnej uniwersyteckiej kadry naukowej nie chciała nic zmieniać w dotychczasowym programie nauczania, niczego przewartościowywać, ani też uczyć się nowinek, które wynikały z obserwacji prowadzonych przy pomocy wprowadzanych wynalazków. Zdarzało się, że wykładowcy systemu ptolemejskiego nawet nie chcieli spojrzeć przez lunetę na niebo. Tak więc opozycja wobec Galileusza wcale nie lokowała się głównie wśród hierarchii kościelnej, ale najsilniejsza była w kadrze nauczycieli i profesorów, którzy obawiali się o swój autorytet. Kościół pozostawiał wtedy  swobodę w badaniach astronomicznych pod warunkiem, iż interpretowanie wyników będzie traktowane jako zagadnienie teoretyczne, a nie opis rzeczywistości.

Z podobnym problemem obrony status quo przez arystotelików spotkał się kilkadziesiąt lat wcześniej Mikołaj Kopernik. Obawa Kopernika przed wyśmianiem i ostracyzmem ze strony ówczesnego środowiska naukowego, powodowała nadmiernie ostrożne formułowanie tez, jak również zwlekanie z ich upublicznieniem. Na publikację swojego najważniejszego dzieła „O obrotach ciał niebieskich” Kopernik wyraził zgodę praktycznie na łożu śmierci. Zmarł w 1543 r., dwadzieścia jeden lat przed urodzeniem się Galileusza. Dzieło Kopernika, napisane odręcznie po łacinie, było zaadresowane w intencji tylko do środowiska naukowego (zadedykował je papieżowi Pawłowi III) i bardzo długo pozostawało bez żadnego rezonansu. Jednym słowem mało kogo jego treść obchodziła, dopóki nie „podparł” nim swoich koncepcji Galileusz. Do czasu „sprawy Galileusza" jedynym praktycznym efektem mozolnych obliczeń wykonanych przez Kopernika było wykorzystanie ich przez papieża Grzegorza XIII do reformy kalendarza w 1582 r. (kalendarz gregoriański).

(„De Revolutionibus orbium coelestium” - „O obrotach ciał niebieskich” opublikowano w 1543 r. Poza rękopisem Kopernika, przechowywanym w Bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, zachowało się do czasów współczesnych ok. 400 egzemplarzy tej księgi w postaci odpisów lub druków, z czego jedynie 30 zostało ocenzurowanych wskutek decyzji umieszczenia ich czasowo na indeksie „ksiąg zakazanych” do czasu wniesienia poprawek wskazujących, iż układ heliocentryczny należy wykładać jako teorię, a nie jako obraz rzeczywistości. Prawdopodobnie ocenzurowane egzemplarze pochodzą bez wyjątku z terenu dzisiejszych Włoch, zaś gdzie indziej mało kto przejmował się dekretem Świętego Oficjum. Dzieło Kopernika pozostawało w spisie tego indeksu od 1616 r., (choć decyzję Świętego Oficjum ogłoszono oficjalnie w 1633 r.) do 1828 r., kiedy to decyzją papieża Piusa VII zostało usunięte z indeksu. Indeks ten nie był przestrzegany w krajach niekatolickich, a z upływem czasu jego zapisy, także w stosunku do dzieła Kopernika, stały się martwe. Decyzja papieża Piusa VII jedynie sformalizowała istniejący już od dawna stan faktyczny).

Tak zwana „sprawa Galileusza" miała zupełnie banalny początek. W 1608 r. jeden z jego uczniów, benedyktyn Castelli został profesorem matematyki na uniwersytecie w Pizie, a Maria Magdalena z domu Habsburg, czyli  tępawa, najmłodsza córka Karola Styryjskiego, arcyksięcia Austrii, poślubiona została przez wielkiego księcia Toskanii Cosimo II de Medici, po czym  przyjęła książęce imię Krystyna.
(Benedetto Castelli (1578-1643) - benedyktyn, profesor matematyki na uniwersytetach w Pizie i w Rzymie (Collegio di Sapienza), specjalizujący się w zagadnieniach hydraulicznych. Jego uczniem był Evangelista Torricelli – prekursor wynalezienia termometru, barometru i pomp ciśnieniowych).

Podczas jednej z rozmów z Castellim odbytych w 1613 r. księżna stwierdziła, że Ziemia nie może się poruszać, gdyż z Biblii wynika, że interwencja boska, która towarzyszyła podbojom Jozuego w ziemi Kanaan, przejawiła się w zatrzymaniu Słońca i Księżyca, zaś o Ziemi nie ma tam ani słowa.                      (Pismo Święte, Księga Jozuego, rozdz. 10, wers 12-13; Biblia Tysiąclecia, wyd. II, Wydawnictwo Pallotinum 1971).

Księżna potraktowała ww. tekst jako oczywiste potwierdzenie tego, że Ziemia zawsze była nieruchoma, skoro Bóg nie musiał jej zatrzymywać. Castelli powtórzył rozmowę Galileuszowi, który nie był obecny, kiedy  księżna wypowiadała się na tematy astronomii. Nadmiernie impulsywny Galileusz zredagował natychmiast list z wyjaśnieniami do Castelli’ego, jak również do księżnej Krystyny, ten ostatni w wersji rozszerzonej (księżna nie była  naukowcem). Panuje dosyć zgodna opinia, że wysłanie tego drugiego listu było sporym błędem, jaki Galileusz popełnił, chociaż w niczym istotnym zbytnio mu nie zaszkodził. Bowiem w swoich wyjaśnieniach autor listu zaproponował własną interpretację tekstu Pisma Świętego, uznając, iż nie można traktować go dosłownie, gdyż został on napisany w taki sposób, aby mogli zrozumieć go prostacy, którzy nie dość, że są prości, to przy tym jeszcze głupi i nieokrzesani. Stwierdził ponadto, iż system Kopernika opisuje faktyczny stan rzeczy, a więc że to Słońce jest nieruchome, natomiast Ziemia je obiega. Powodowany pychą nagłośnił maksymalnie treść owych listów. Liczni wrogowie Galileusza, których przez całe swoje życie konsekwentnie i w dużych ilościach „kolekcjonował”, zwrócili uwagę władz kościelnych na uzurpatora, który ośmiela się interpretować Pismo Święte, zaś oponentów swego stanowiska określa mianem tumanów, matołów, tępaków, durniów, umysłowych pigmejów itp. A określenia tego rodzaju nie tylko księżna Krystyna mogła odnieść do własnej osoby. W 1615 r. wspomniany już kardynał Bellarmino, który był wówczas doradcą Sacrum Officium  w liście do Galileusza zwrócił uwagę, że dopóki nie zostaną wskazane niepodważalne dowody na słuszność koncepcji Kopernika, nie należy jej przedstawiać jako faktu, a tylko jako hipotezę  wynikającą z modelu teoretycznego. A póki co nie ma wystarczająco uzasadnionych podstaw, aby zmieniać dotychczas przyjętą interpretację, iż to Ziemia pozostaje w spoczynku. 
(Sacrum Officium - Święte Oficjum, trybunał inkwizycyjny działający w Kościele rzymsko-katolickim, mający na celu walkę z ideami Reformacji, zwłaszcza niedopuszczenie ich na teren Półwyspu Apenińskiego. Właściwa nazwa to Kongregacja Kardynalska Świętej Rzymskiej i Powszechnej Inkwizycji. Najwyższy sąd w Kościele rzymsko-katolickim, w skład którego mogli wchodzić wyłącznie kardynałowie (minimum sześciu). Instytucja powołana przez papieża Pawła III w 1542 r., której zasady funkcjonowania określono na podstawie ustaleń przyjętych na Soborze Trydenckim (1545 – 1563)

Bellarmino interesował się astronomią, znał także pracę Kopernika „O obrotach …”, stąd mógł sobie pozwolić na dyskusję merytoryczną z Galileuszem. Uczony musiał jednak przybyć do Rzymu nie po to, aby uzasadnić, iż jego poglądy na ruch Ziemi posiadają dowód i w konsekwencji powinna zostać wydana zgoda na wykładanie teorii Kopernika, ale głównie po to, aby oczyścić się z zarzutu herezji. A ponieważ na północ od Alp zbierała swoje krwawe żniwo Reformacja (zwłaszcza wśród katolików), dlatego też nie mogło zostać zignorowane podejrzenie o głoszenie herezji przez tak znaczącą osobę. W grudniu 1615 r. Galileusz przybył do Rzymu, a w oczekiwaniu na decyzję Świętego Oficjum przebywał w rezydencji wielkiego księcia Toskanii i na jego koszt. Otrzymał do dyspozycji pokoje w rzymskiej Villa Medici, służącego i sekretarza oraz mulatte, czyli kogoś, kogo dzisiaj, a w zasadzie do wczoraj, określilibyśmy jako „murzyna” (mulata), zapewne wykonującego czynności posługacza; miał również zapewnioną wszelką pomoc ze strony rezydującego w tej willi ambasadora Toskanii.

W lutym 1616 r. zebrani pod przewodnictwem kardynała Bellarmino członkowie Świętego Oficjum ogłosili werdykt, którego konkluzja sprowadzała się do zakazania głoszenia tezy, iż Słońce stanowi centrum świata, jako stojącej w sprzeczności z dotychczasową interpretacją Pisma Świętego, a z teologicznego punktu widzenia mającą charakter co najmniej błędu w wierze. Konkluzja taka sprowadzała się do formalnego zakazu nauczania według interpretacji kopernikańskiej. Werdykt trybunału inkwizycyjnego posiadał charakter opinii, jakkolwiek wiążącej, ale nie został ogłoszony ex cathedra przez papieża Pawła V. Tym samym teoria Kopernika nie została uznana za herezję, zaś Galileusz za heretyka. Bellarmino przekazał jedynie Galileuszowi pouczenie od papieża, żeby - dopóki nie znajdzie niepodważalnych dowodów ruchu Ziemi - powstrzymał się od głoszenia i dyskutowania teorii Kopernika.

dokończenie  w cz. 2:
https://sniper.neon24.org/post/172279,a-jednak-sie-kreci-cz-2