dokończenie notki o tytule jw.

Galileusz wyjechał z Rzymu z mocnym postanowieniem złapania Ziemi na „gorącym uczynku”. Po kilkunastu latach badań i obserwacji opublikował w 1632 r. traktat zatytułowany „Dialog o dwóch najważniejszych układach świata: Ptolemeuszowym i Kopernikowym”, który skończył pisać  w 1630 r. pod pierwotnym tytułem „Dialog o przypływie i odpływie morza”. Zjawisko pływów morskich wskazał jako dowód na ruch orbitalny Ziemi wokół Słońca. Co prawda inny wybitny astronom – Jan Kepler – łączył pływy morskie z oddziaływaniem jakiejś siły wywieranej przez Księżyc, ale Galileusz wyśmiał jego koncepcję zauważając, że jeśli jest taka siła, która może podnosić o wiele metrów całą wodę mórz i oceanów, to dlaczego nie podnosi żadnego ziarnka piasku na ich brzegach. Należy dodać, iż najsłynniejsze dokonanie Isaaca Newtona - teoria grawitacji  -  nie była wówczas jeszcze znana. Swoje nowe dzieło, które zawierało niezbity „dowód” na ruch Ziemi, Galileusz zadedykował księciu Toskanii, którym nie był już Kosma II de Medici, zmarły w 1620 r. arystokrata o ambicjach intelektualnych i doceniający poziom naukowy Galileusza, ale Ferdynand II de Medici, bankier o zainteresowaniach skrajnie odległych od marnowania czasu na patrzenie w gwiazdy. Ponadto nie było już wówczas pośród żywych także innych, najbardziej znaczących przyjaciół Galileusza, czyli  kardynała Bellarmino, który zmarł w 1621 r.,  papieża Pawła V, zmarłego w tym samym roku oraz zmarłego w 1630 r. księcia Cesi,

Przed wydaniem traktatu Galileusz musiał uzyskać od władz kościelnych imprimatur, czyli zezwolenie cenzorskie na jego publikację. W tym celu zawiózł rękopis do Rzymu, gdzie przedstawił go komisarzom inkwizycji. Prawie dwa lata trwały prace redakcyjne i poprawki, łącznie ze zmianą tytułu, którą wymusił sam papież Urban VIII, ów kardynał-poeta Maffeo Barberini, znajomy i rozmówca Galileusza z Florencji, gdzie Dom Barberinich należał do jednego z najznakomitszych rodów. 
(Kardynał Maffeo Barberini został następcą papieża Grzegorza XV. Lata pontyfikatu: 1623-1644. Ważną jego decyzją było zniesienie, na mocy bulli papieskiej wydanej w 1639 roku, wszelkich form niewolnictwa w Ameryce Południowej).

Wreszcie dzieło Galileusza uzyskało imprimatur i jego pierwsze egzemplarze wyszły z florenckiej drukarni w lutym 1632 r. „Dialog…” nie był napisany po łacinie w konwencji nadętej powagą pracy naukowej, pełnej niezrozumiałych dla laików pojęć. Była to natomiast napisana potocznym językiem włoskim i okraszona, jak to zwykle u Galileusza, wieloma przezwiskami i złośliwościami żywa polemika, co spowodowało, że była czytana i omawiana w kręgach, w jakich dzieła naukowe z zasady nie są czytane. W treści „Dialogu …” poglądy kopernikańskie prezentowała postać Salviatego – człowieka inteligentnego i elokwentnego, który dokonuje totalnej krytyki systemu ptolemejskiego. Obrony tego systemu podejmuje się z kolei postać o imieniu Simplicio, który został przedstawiony jako tępy bufon. Trzeci uczestnik owego dialogu – Sagredo, niby jest animatorem dysputy, ale rzecz jasna, nie kryje swoich sympatii i nieustannie beszta zwolennika koncepcji Ptolemeusza za głupotę i niezdolność do racjonalnego rozumowania. Jawne szyderstwo  boleśnie kłuło oponentów Galileusza już w wielu jego wcześniejszych publikacjach, zatem tym razem postanowili przeciwdziałać.

Pierwszym i głównym zarzutem było złamanie przez Galileusza zakazu zawartego w decyzji trybunału inkwizycyjnego z 1616 r. Drugim, mniej merytorycznym, ale nie mniej skutecznym, było zasugerowanie papieżowi Urbanowi VIII, iż w postaci Salviatiego autor przedstawił siebie, zaś w postaci Simplicio tegoż papieża. Wielu ludzi (w tym dwóch hierarchów jezuickich) miało osobisty cel, by zemścić się na Galileuszu za doznawane od niego upokorzenia. Jednym z nich był matematyk Horatio Grassi, z którym Galileusz „zwyciężył” w polemice na temat, czy ciała w locie rozgrzewają się, czy też chłodzą. Co prawda Grassi był bliższy prawdy utrzymując, że się rozgrzewają z powodu oporu atmosfery, ale Galileusz polecając kręcić wokół głowy owiniętym w ręcznik surowym jajkiem „udowodnił”, że Grassi nie ma racji, gdyż jajko wcale nie zostało ugotowane. Grassi toczył również spór o naturę komet, których kilka zaobserwowano przy użyciu lunet. I w tym przypadku także był bliższy prawdy, uważając je za rzeczywiste obiekty kosmiczne, podczas gdy Galileusz twierdził, iż takie obserwacje stanowią rodzaj złudzenia optycznego. Ale o tym komu należy przyznać rację, przeważył autorytet Galileusza. Drugim był uczony Christopher Scheiner (wynalazca pantografu), który wiódł spór z Galileuszem o to, który z nich jako pierwszy zaobserwował, iż plamy na Słońcu zmieniają z czasem swoje położenie, co dowodziło, iż Słońce obraca się wokół własnej osi. Na dodatek wydanie „Dialogu...” naruszało zasadę pisania książek naukowych po łacinie, aby ich treść mogła być rozpatrywana tylko w ograniczonym liczebnie i dosyć hermetycznym światku akademików.

Galileusz został wezwany do stawienia się przed oblicze inkwizytorów. Wzywano go dwukrotnie: w październiku i w listopadzie 1632 r. W drugim wezwaniu określono, iż jeśli nie stawi się w przeciągu 30 dni, zostanie przywieziony siłą, na dodatek w kajdanach. Galileusz przybył do Rzymu w grudniu 1632 r., gdzie ulokowany został w pięciopokojowym apartamencie z widokiem na Ogrody Watykańskie na koszt Stolicy Apostolskiej. Przydzielono mu także ochronę, chociaż będąc osobą w wieku nieomal 70 lat zapewne nie brał pod uwagę możliwości ucieczki.

Proces rozpoczął się w lutym 1633 r. podczas którego  Galileusz złożył wyjaśnienia. Oczywiście nie był torturowany, chociaż przy wprowadzaniu go w procedurę procesu wspomniano, iż są one do dyspozycji w repertuarze środków, które można zastosować wobec zbyt opornych.

W dniu 22 czerwca 1633 r. trybunał Świętego Oficjum w składzie 10 kardynałów sformułował i odczytał wyrok wobec oskarżonego. Werdykt ten nie był jednogłośny, trzech kardynałów głosowało za uniewinnieniem Galileusza od postawionego mu zarzutu „silnego podejrzenia o herezję”. Niestety, przytoczony dowód na ruch Ziemi dokoła Słońca w postaci wzburzania wód morskich (owe przypływy), był jawnym absurdem, a wszak w gronie sędziów-kardynałów znajdowali się naukowcy. Jako usprawiedliwienie dla Galileusza można podać, iż taki poprawny dowód został wskazany dopiero ponad sto lat później, ale  wówczas nie mógł być on jeszcze znany ani Galileuszowi, ani kardynałom -  członkom trybunału inkwizycyjnego.

Galileusz został skazany na dożywotni areszt domowy w swojej, podówczas podflorenckiej, posiadłości w Arcetri, której ozdobą była komfortowa willa o adekwatnej nazwie „Perła” albo „Klejnot” (wł. Gemma). Ale zanim w niej osiadł, przez pewien czas gościł na rzymskim wzgórzu Pincio (w znanej mu już, okazałej rezydencji ambasadorów księcia Toskanii. Następnie był gościem arcybiskupa Francesco Piccolominiego SJ w jego pałacu w Sienie. Ponadto zostało nań nałożone dodatkowe zobowiązanie w postaci odmawiania raz w tygodniu psalmów pokutnych. Nie zabroniono mu kontynuowania pracy naukowej, jak też prowadzenia dalszych badań oraz przyjmowania odwiedzin gości. Niebawem papież zniósł zakaz opuszczania willi, a po trzech latach zdjęto również owo zobowiązanie pokutne. Galileusz, jako gorliwy katolik, zupełnie dobrowolnie kontynuował odmawianie psalmów aż do śmierci, choć często wyręczała go w tym córka. Zmarł we własnym domu 8 stycznia 1642 r. Na łożu śmierci otrzymał od samego papieża rozgrzeszenie i błogosławieństwo W ostatnich chwilach życia towarzyszyła mu jedna z dwóch (nieślubnych) córek, które oddał do zakonu, gdy dziewczynki miały 12 i 13 lat.

W trakcie odbywania  „kary” napisał i wydał w 1638 r, dzieło, które stanowi jego najważniejsze osiągniecie naukowe - publikację zatytułowaną „Rozmowy i dowodzenia matematyczne w zakresie dwóch nowych umiejętności” - „Discorsi e dimonstrazioni sopra due nuove scienze”

Można chyba zasadnie przyjąć założenie, iż papież Urban VIII chciał jedynie upokorzyć uczonego, zmuszając go  –  odzianego w białą pokutną szatę  –  do odczytania na klęczkach przed trybunałem inkwizycyjnym stosownej formułki [zob. przypis na końcu notki]. Natomiast cała reszta tzw. kary była najwyraźniej pro forma, a Galileusz do końca życia pozostawał ulubieńcem kolejnych papieży.

Gwoli ścisłości należy dodać, iż zarówno dzieło Galileusza jak i dzieło Kopernika, na które się powoływał, znalazły się na kościelnym indeksie ksiąg zakazanych, skąd zostały wykreślone w XIX wieku. Kościół w początkach XVII wieku był już dużą, zróżnicowaną, rozległą terytorialnie oraz silnie biurokratyczną instytucją, bo oto na przykład w, mniej więcej, tym samym czasie Wielki Inkwizytor Hiszpanii otwierał na uniwersytecie w Salamance wydział nauk przyrodniczych, gdzie wykładano w najlepsze teorię Kopernika.

Nie ma czarno-białych barw w prawdziwej historii, także w historii Kościoła. Ale właśnie do takich barw sprowadzane jest, w celach ideologicznych i propagandowych, całe zróżnicowane spektrum zdarzeń, ich okoliczności i skomplikowanych uwarunkowań, a orężem jest celowy i zastosowany z premedytacją ahistorycyzm. I w taki sposób uczyniono to w przypadku Galileusza. Jego  przypadek nie stanowi wcale wyjątku, jednakże w kontekście przytoczonych na wstępie opinii studentów z dziedziny nauk ścisłych, wyraźnie widać, że obraz ukształtowany przez propagandę zajmuje miejsce rzetelnej wiedzy. Zamiast wiedzy uczniowie otrzymują indoktrynację cechowaną ideologicznie. Zgodnie z nią Galileusz przedstawiany jest jako symbol niezłomnego bojownika przeciwko klerykalnemu obskurantyzmowi. Pomimo, iż przy końcu swojego życia napisał:
"We wszystkich moich dziełach nikt nie znajdzie choćby najmniejszego cienia rzeczy, które by nie były przepełnione pobożnością i czcią dla Świętego Kościoła".
 

Literatura:

Vittorio Messori „Przemyśleć historię. Katolicka interpretacja ludzkiego losu”;
t. II, rozdz. 29-31.
Edward W. Kolb (Rocky Kolb) „Ślepi obserwatorzy nieba”, s. 82-118.
Kitty Ferguson „Jak zmierzyć Wszechświat”, rozdz. 3.
Jurij Baryszew, Pekka Teerikorpi „Wszechświat. Poznawanie kosmicznego ładu”, rozdz. 2.5-2.10;

Przypis: 

 „Ponieważ jednak to Święte Oficjum upomniało mnie i nakazało z mocą prawną, bym całkowicie porzucił mniemanie, że Słońce jest środkiem świata i nie porusza się, a ziemia nie jest środkiem świata i porusza się, i gdy podano mi do wiadomości, że doktryna ta jest sprzeczna z Pismem Świętym, napisałem i ogłosiłem drukiem książkę, w której omawiam tę potępioną już doktrynę i na jej poparcie przytaczam bardzo przekonywujące argumenty, nie dając żadnego rozwiązania – przeto uznany zostałem za podejrzanego o herezję, a mianowicie, iż twierdziłem i wierzyłem, że Słońce, nieruchome, jest środkiem świata, a Ziemia nie jest tym środkiem i porusza się. Pragnąć tedy z umysłów Waszych dostojności i każdego prawego chrześcijanina usunąć to silne podejrzenie, jakie słusznie wzbudziłem, szczerym sercem i wiarą niekłamaną odrzekam się, wyklinam i potępiam rzeczone błędy i herezje i w ogóle wszelki inny błąd, herezje lub odszczepieństwo, przeciwne Świętemu Kościołowi.”
(cytat z przedmowy M. Brehmera do: „Dialog o dwu najważniejszych układach świata: Ptolemeuszowym i Kopernikowym”.
Przełożył E. Ligocki, PWN, Warszawa 1953 r., s. XV.);